Przyjaźń warta życie
Wojciech Teister
Zaryzykowali życie, by odbić przyjaciela z rąk Niemców. Dzięki nim Jan Bytnar „Rudy” umarł jako wolny człowiek.
Tadeusz Zawadzki „Zośka” i Jan Bytnar „Rudy”
Tadek Zawadzki „Zośka”, Maciek Dawidowski „Alek” i Janek Bytnar „Rudy”. Trzej przyjaciele. Znają się ze szkoły. Razem kończyli Gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie. Chodzili do tej samej klasy. Niedługo po ich maturze wybuchła wojna. Cała trójka trafia na tajny kurs podharcmistrzowski w tzw. Szkole za lasem. Wojna umacnia ich przyjaźń. Biorą udział w akcjach konspiracyjnych. Odznaczają się nieprzeciętną odwagą. Niestety, nie mają szczęścia.
Jest 23 marca 1943 r. Godzina 4:30. Do mieszkania państwa Bytnarów wchodzi gestapo. Przeszukują pokoje i piwnicę. Tam natrafiają na konspiracyjne materiały. Janek wraz z ojcem zostają aresztowani. Ojciec zginie w 1945 r. w Auschwitz. Janek trafia na Pawiak. Tam od razu rozpoczyna się przesłuchanie. „Zośka” spisał później relację „Rudego”:
Nieustanne bicie: na stojąco, po twarzy, głowie. Na stołku – kijem, pejczem i pięścią, i na leżąco – gdy mdlał – butami po brzuchu, między nogi i miażdżąc butami dłonie na kamiennej podłodze. Zemdlonego budzono do życia kopaniem w brzuch i deptaniem rąk.
Od swojego łącznika na Pawiaku harcerze wiedzą, że Janek nikogo nie wsypał. Przypuszczają, że będzie transport więźniów na al. Szucha. Postanawiają odbić przyjaciela. Akcją dowodzi Tadek Zawadzki „Zośka”. 26 marca 1943 r. Grupy Szturmowe atakują więzienny transport przy Arsenale, na zbiegu Długiej, Bielańskiej i Nalewek. 25 więźniów zostaje odbitych. Niestety, nie bez strat. Wśród ofiar jest między innymi „Alek”. Obrywa serią z karabinu maszynowego osłaniając odwrót kolegów. Próbują go ratować, ale umiera 30 marca. Tego samego dnia odchodzi też wskutek odniesionych podczas tortur ran Janek Bytnar. Umiera jako wolny człowiek.
„Zośka” długo nie może sobie poradzić z tym, że jego przyjaciele nie żyją. Dalej robi swoje. Walczy w podziemiu, prowadzi działalność konspiracyjną. Ginie 20 sierpnia 1943 r., w czasie rozbicia strażnicy granicznej w miejscowości Sieczychy. Historia bez happy endu. Tragedia, której nawet nie potrafimy sobie wyobrazić. Losy tej trójki znamy. Ale są też tysiące bezimiennych, pomordowanych, o których bohaterstwie wie tylko Bóg. I pytania, które się rodzą: jaką dla mnie wartość ma przyjaźń? Jaka jest cena wolności? Nie możemy zapomnieć o bohaterach. Warto na nich patrzeć. Z podziwem. I z pokorą. Bo chociaż czasy dzisiaj inne, ciągle aktualne jest pytanie: ile z siebie jestem w stanie poświęcić dla wolności, dla drugiego człowieka? Czy to przypadek, że 70 rocznica tej historii wypada w Wielkim Tygodniu?
Wyszukała M. Radke